Nieciekawa oryginalność
- Niewyedukowana
- 19 wrz 2017
- 4 minut(y) czytania
Czy zdajecie sobie sprawę, że oryginalność powoli staje się nudna? Już widzę te tłumy, które rzucają we mnie pomidorami. Spoko, przyzwyczaiłam się.
Ale przyjrzyjmy się temu tematowi bliżej. Mam dwie siostry, dzisiaj temat dyskusji będzie jedna z nich, szesnastoletnia, nadmienię, że młodsza ode mnie. W jej wieku zapewne większość osobniczek płci pięknej przechodziło przez tak zwany okres buntu, wiecie jak to jest - hot szesnastka, czy jak to się tam mówi. Nie znam się na dzisiejszym slangu, wolę siebie nazywać niewyedukowanym dinozaurem niż zagłębiać się w te wszystkie konwenanse.
Ale wróćmy do tematu. Ostatnio zauważyłam znaczącą zmianę w wyglądzie mojej siostry, nazwijmy ją Gamma, co by nie powtarzać ciągle tego samego. Otóż pomijając zmianę garderoby, która usilnie tłumacze sobie lekką zmianą wagi Gammy, moja siostra zaczęła się malować. Niby nic dziwnego, kiedyś każdy zaczyna, nawet rzuciłam gdzieś przez ramię, że jak chcę to mogę jej pomóc, za co klasycznie dostałam po nosie. Także przestałam się tym interesować, do czasu aż kilka dni temu przypadkiem nie przeszłam obok jej szkoły - akurat na moje nieszczęście właśnie tam jakiś mądry człowiek postawił przystanek autobusowy, dzięki czemu mogłam podziwiać krótkie spódniczki dziewczyn o kilka lat młodszych ode mnie, wysokie pończochy, buty na obcasie i wiele innych rzeczy, kojarzących się bardziej z szaleństwem lat studenckich niż z gimnazjum.
Stałam sobie właśnie, czego żałuję (o tym za chwilę), gdy nagle zobaczyłam swoją siostrę. Nie samą - w towarzystwie klonów.
Podobieństwo niemalże jak w Gwiezdnych Wojnach pomiędzy droidami. Ten sam model spodni, ten sam model kurtki. Ten sam makijaż i ta sama fryzura. Pomijając ubrania - chód. Szły tak samo, stawiając dłuższe kroki w botkach na sześciocentymetrowym obcasie, przez co każda z nich rytmicznie skakała, zamiast płynnie kroczyć. Ale to nie wszystko. Zaczęłam patrzeć dalej i, jak się okazało chwilę później, nie tylko te trzy panny wyglądały jak trojaczki. Gdzie się nie obejrzałam mogłam dostrzec od dwóch do pięciu niemalże jednakowo ubranych dziewcząt, i chłopców, co zdziwiło mnie najbardziej. Klony otoczyły mnie ze wszystkich stron, a mnie z wrażenia zakręciło się w głowie. Mało tego, jeden z nich chyba nie widząc mojej dość pokaźnej sylwetki, popchnął mnie tak, że tylko dzięki wrodzonemu szczęściu nie wyczyściłam chodnika swoim zadkiem. Dlatego powinnam siedzieć. Od dzisiaj zawsze będę siadać, jak tylko znajdę wolne miejsce.
Ciekawie nie?
To raczej do interesujących nie należy, ale przyjrzałam się sprawie też nieco z innej strony. Jestem autorką na wattpadzie, już od dwóch lat męczę ludzi a to swoimi tekstami, a to namolnymi komentarzami. Często też, gdy nie mam nic innego do roboty, szukam czegoś, co mogę poczytać czy do porannej kawy, czy w autobusie - gdziekolwiek, taka zapchaj dziura jak kompletnie nie mam, co robić.
Wpisuję to, co mnie interesuje, zazwyczaj jeden hasztag fantasty wystarcza, by znaleźć coś interesującego. Zazwyczaj, bo nie zawsze. Ten, kto siedzi w temacie tak głęboko jak ja, bądź, choć przelotnie zapoznał się z tą witryną, wie, co mam na myśli.
Moda na pisanie swojego opowiadania wkroczyła do polski już dość dawno. Szkoda, że na stronie nie podaje się definicji opowiadania czy książki, na pewno by to pomogło. Do czego zmierzam - jeśli chcesz mój drogi czytelniku przeczytać sto bądź tysiąc historii o tym samym schemacie, wattpad jest idealny dla ciebie. Nie mówię tu o wszystkich, sama znalazłam kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt autorek, w których dobytku można znaleźć całkiem niezłą prozę. Ale są to osoby z kilkuletnim, bądź nawet dłuższym stażem, które dbają o swój wizerunek, a tym samym dbają, o jakość swoich tekstów.
Przykry jest jednak inny fakt - wiesz, mój drogi czytelniku, jak trudno jest się wybić oryginalnemu opowiadaniu? Takiemu, gdzie występuje wartka akcja oprószona wiedzą i opakowana w świat od zera stworzony przez daną autorkę? Dlaczego tak jest? Bo bycie indywidualistą z własnym rozumem przestało być pociągające, a młode pokolenie woli czytać o patologicznych problemach nastolatków, niżeli skupić się na czymś wartościowszym, co może ich nie wyedukuje do testu z matematyki, ale nieco rozszerzy zasób słownictwa. Podkreślam - nie mówię ty o wszystkich, występowanie wyjątków jest udokumentowane naukowo i z obserwacji wiem, że jeszcze ostały się takie ludziki, którym zależy na dobrej lekturze.
A skoro mowa o lekturach, myślę, że na nich również powinno się zawiesić oko. Znasz ten motyw: Dziewczyna, silna i niezależna nagle wpada w kłopoty, podczas których dowiaduje się, że jest wyjątkowa i jej życie zmienia się nie do poznania, w ciągu zaledwie kilku chwil? Gdzieś tam przewija się jeszcze namiętny romans z mężczyzną i rozterka, bo przecież jej najlepszy przyjaciel też ją kocha, i może to z nim powinna być. Albo ten, tak zwany motyw Kopciuszka: Szara myszka zakochana po uszy w księciu szkoły, piszą maile/sms, ale on nie wie, że z nią pisze, spotykają się na jakiejś imprezie, gdzie ta biedna dziewczyna zmienia się dla niego nie do poznania i zaczyna się ich wspólna przygód, w której okazuje się, że książę nie jest wcale taki idealny, a kopciuszek ma ukryte pazurki. W ostatnim czasie trafiłam na grono książek o podobnej tematyce. Przez moje ręce przewijały się też pisma podobne do aktualnie znanych tytułów, skopiowane wątki tyle, że ze zmienionym miejsce i imionami postaci, jednak w gruncie rzeczy takie same. I wiesz, co? Takie książki również szybko trafiały na szczyt. To w sumie smutne, bo miesiąc wcześniej w księgarniach pojawiła się książka z tą samą fabułą.
Może to tylko moje obserwacje, moje zdanie. A może jednak nie i jest na świecie ktoś jeszcze, kto uważa inaczej. Jeśli tak, łapka w górę czytelniku, nie jesteś sam!
Może oryginalność wyszła już z mody...a może jak na razie dobrze się ukrywa. Widać to nie tylko w ubiorze, czy lekturze, ale i muzyce bądź tematach filmów i seriali. Liczy się to, co jest teraz na topie, nieprawdaż? A jak Power Rangers nie są an topie to i nawet nawet film im nie pomoże, to samo się tyczy Star Trecka czy polskich komedii romantycznych, które swoją drogą są mocno niedoceniane.
Podsumowanie dzisiaj krótkie i nie na temat : szkoda. Przykro mi, że tak ceniona przez ludzi w moim wieku i starszym oryginalność, powoli zanika, ustępując miejsca przewidywalnym stereotypom. Albo się dobrze maskuje i tylko czeka, by wyskoczyć z ukrycia i zaskoczyć nas nietypowością.
Napisała Niewyedukowana
Komentarze