Niania w wielkim mieście, czyli dzieci, problemy i niespełnione marzenia
Odkąd moje pięć miesięcy wakacji przedłużyło mi się niemiłosiernie, a niepewne zdrowie uniemożliwiło mi wyjazd na szaloną eskapadę gdzieś w okolicę Kopenhagi, zaczęłam oglądać seriale. Już gdzieś wspominałam, że poza pisaniem nałogowe ślęczenie przed małym ekranem można zaliczyć do moich hobby. Skończywszy Outlander, o którym napisze, kiedy indziej, zawiódłszy się na Spartakusie i po niekoniecznie miłych chwilach z Zoo, polski serial, jakim jest Niania w wielkim mieście był dla mnie zbawieniem. Interesujący pod względem fabuły, z niekonwencjonalną obsadą, która zachwyca swoją prostotą i dobrym oddaniem danych charakterów, stanowi idealny zabijacz czasu.
Może od początku. Serial skupia się na postaci Dany Mazurek, która przyjechawszy do stolicy szuka szczęścia w jednej z dużych firm. Niestety los bywa przewrotny i zamiast spełniać się w zawodzie, którego się przyuczyła, Dana trafia do agencji niań, gdzie rozpoczyna swoją przygodę z małymi podopiecznymi.
Brzmi jak scenariusz amerykańskiej komedii. I owszem, powstał film o podobnej fabule, Niania w Nowym Jorku z cudowną Scarlett Johansson w roli głównej. Jednak mówiąc szczerze, nasza polska niania bije ją na głowę.
W niektórych momentach się śmiałam, w niektórych miałam ochotę rzucić komputerem (wcale nie, dlatego, że podchodzę do wszystkiego zbyt emocjonalnie). Serial bliski memu sercu, bo sama trochę siedzę w tym temacie i często zmagam się z podobnymi problemami.
Główna bohaterka jest zafiksowaną na punkcie swoich marzeń dziewczyną z wygórowanymi ideałami. Ma swój system wartości i trzyma się go kurczowo. Może czasami jest staroświecka, jednak to tylko dodaje jej uroku. W tym wszystkim jest bardzo oddana swojej rodzinie i dla bliskich zrobi naprawdę wszystko. Poza tym jest bardzo zabawna i miła, ale gdy trzeba to potrafi pokazać pazurki.
Są też inni bohaterowie - przystojny pan psycholog ze słabością do głównej bohaterki, niezwykle inteligentny, lecz przy okazji bardzo skryty i nieco wycofany przez wydarzenia, jakie dotknęły go w przeszłości. Ponadto do kompletu mamy jego byłą ukochana, zakręconą przyjaciółkę głównej bohaterki, robiącą karierę wielkim mieście oraz wielu innych, którzy urozmaicają fabułę serialu.
Skąd, więc tytuł - tyle gadam o pozytywach, a tymczasem tytuł zapowiada coś innego. Może opowiem o tym serialu nieco z innej strony.
Mamy tutaj do czynienia z dziewczyną, która z małego miasta trafia nagle na łono zasnutej smogiem Warszawy. Pełna nadziei, świeżo po zakończonych studiach, ma nadzieję zostać kimś wielkim. A tu proszę - zamiast tego trafia do agencji niań. Wszystkie plany i nadzieje kończą się w ciągu jednego dnia. Smutne prawda?
Ale Dana się nie poddaje i dalej stara się realizować marzenia, tylko w inny sposób.
Można? Można.
Mi też los spłatał małego figla - może jeszcze nie na etapie szukania pracy, ale ciut wcześniej. Dostałam się na studia, już snułam marzenia o tytule magistra, a tu proszę - nie ma studiów drugiego stopnia na kierunku audiofonologii. Za mała liczba chętnych, w końcu na pierwszym stopniu jest zaledwie trzydzieści osób. Od razu spadł na mnie deszcz niezadowolenia - tata, mama uważają, że powinnam od razu zrezygnować, poddać się na stracie. To smutne, że najbliżsi od razu spisują cię na straty.
Na razie trzymam się swoich racji, przynajmniej publicznie. W środku szukam jakiegoś innego rozwiązania, planu na życie. Szukam swojej drogi. Dana ją znalazła, może i mi się uda.
Serial polecam serdecznie wszystkim fanom polskich seriali obyczajowych. Można sobie umilić śniadanie, czy poranna kawę.
Napisała Niewyedukowana